niedziela, 27 maja 2012

Infero93 versus Gry - Dead Island - Do wieży!

Trochu znów pograłem - co z tego wynikło? Proszę o to krótka notka o tym !

Udało mi się zakończyć pierwszą misje. Spocony, zmęczony, trochę opalony i nie miłosiernie uwalony krwią wszedłem do domku, aby obwieścić iż mam tą magnetyczną kartę. Już miałem usiąść i odpocząć, ale nie było mi to dane. Trzymając w rękach wiosło, a w zanadrzu posiadając parę noży, wyszedłem, aby oczyścić drogę do Wieży Ratowników jak i ją samą. Byłem pewny dwóch faktów - że nie będzie łatwo oraz, że na prawdę nie będzie łatwo. Na początku miałem iść plażą, tak jak mi wskazywał GPS. Idę i idę, po drodze mordując nieumarłych, co jakiś czas pijąc porzucony Energy Drink. W końcu doszedłem do żywej duszy - Pan w czapce  wyglądał na bardzo nie zadowolonego z faktu, iż lekko rozkładający się tubylcy usiłowali się dostać do jego samochodu. Kiedy pokazałem uprzejmie tubylcom, że powinni wąchać kwiatki od spodu, Pan wyszedł z automobilu i zaczął mi dziękować, po czym powiedział, czy nie chce mu pomóc... jednak trochę się zagapiłem i Pana już nie było. Nie wiem w sumie, czy to była misja, czy nie, jednak później w trakcie mojej podróży już go nie spotkałem. Nic, po prostu poszedłem dalej, w stronę budynku ratowników. Po drodze pozostawiłem parę materiału dla naukowców oraz mój ulubiony i najlepszy tasak. Za cholerę nie wiem, w którego zombiaka go rzuciłem. No cóż, mówi się szkoda i idzie się dalej - z kijem od miotły. Kiedy w końcu udało mi się dojść do budynku ratowników i utoczyłem paru martwym krwi, to postanowiłem otworzyć bramę - szybko tego pożałowałem, bo zaczął mnie ganiać przerośnięty, ogromny, śmierdzący wielkolud potocznie zwany zbirem. Walka była ciężka, znaczy, dla mnie bo on nie robił sobie nic z moich ataków, co najwyżej ryknął sobie raz czy dwa. Udało mi się go w końcu pokonać, ba! Nie zginąłem!. Ale został jeszcze budynek do oczyszczenia - no coś pięknego - ja, bojaźliwy chłopak, ma wejść do ciemnego, pełnego napalonych na surowe mięso zombie, budynku i je jeszcze zabić. Miodzio! Po przedarciu się przez parę zombie i przeżyciu dwóch zawałów serca udało mi się zapalić światło, później została mi jeszcze góra budynku do oczyszczenia - to poszło relatywnie łatwo, gdyż użyłem furii i ciała fruwały w okół mnie. Później tylko jeszcze zawiadomić, że budynek czysty i oczekiwać przyjazdu kogoś żywego.

To tyle na dziś, stay tuned!

Pierwszy wpis z cyklu Infero93 vs Gry, poświęcony Dead Island - Klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz