czwartek, 19 marca 2015

Ja kontra mój komputer - lagi w mobie od Blizzarda


Niniejszy poradnik stał się nieaktualny, w momencie gdy Blizzard wprowadził nową aktualizacje (wersja: 34659)!


Ja kontra mój komputer to (nie takie) krótkie notki o moich zmaganiach w procesie poprawy pracy mojego blaszaka. Piszę to, bo może jakaś zabłąkana dusza wpadnie na te wpisy i być może znajdzie rozwiązanie dla swoich utrapień.

Heroes of the Strom – chwilowe, powtarzalne lagi (opóźnienia) w trakcie rozgrywki online. 

 

Problem: Dostałem się do bety Heroes of the Strom od Blizzarda (byłem wcześniej tez w alfie, jednak kłopoty pojawiły się dopiero w tej wersji). Gra mi się dobrze, ale w trakcie gry napotykała chwilowe, nietrwające dłużej niż sekundę lagi, które można nazwać szarpnięciem (shutter) lub zamrożeniem (freeze) ekranu. Problem zaczął się pojawiać, gdy przystąpiłem do online rozgrywek – nie występował on w „wprowadzeniu” (które notabene musiałem przechodzić, mimo tego, że zaznaczyłem, iż jestem weteranem, sic!). Zdarzało się to rzadziej lub częściej, jednak wraz ze wzrostem akcji na ekranie problem szybko powodował, że gra stawała się nieprzyjemny pokazem klatek, skuteczniej zmniejszając radość płynącą z rozgrywki do totalnego minimum. Interesującym faktem jest to, że na takie same problemy natknąłem kiedyś się podczas rozgrywek online w Starcrafta II. Pozwolę sobie jednak skrócić w tekście Starcraft II do Starcraft.



Poszlaki: Moim pierwszym pomysłem i zarazem głównym tropem był fakt, że nie miałem takich nieprzyjemności podczas rozgrywek offline. Kampanię w Starcraftcie przeszedłem bez najmniejszych problemów technicznych a „wprowadzenie” w Heroes of the Strom musiało odbywać się lokalnie, bo ten proceder nie występował. Jednak dobrym kontrargumentem był fakt, że rozgrywki treningowe w Heroes of the Strom miały te same objawy. Wydawało mi się, że one powinny odbywać się lokalnie, ale w toku prób i błędów okazało się że, mimo iż gra się z botami to i tak nie jest to rozgrywka offline. Pierwsze zapytania do Wujka Google zwróciło parę linków, głównie na różnego rodzajach forum (w tym oficjalnych) – były to spekulacje nad źródłem problemu, wraz z różnymi prawdopodobnymi rozwiązaniami. Każdego z tych sposobów spróbowałem, ale żaden nie okazał się lekarstwem na moje bolączki. To spowodowało nie małą frustracje, ale ujawniło drugie dno problemu - te same objawy były powodowane przez różne usterki. Mimo to, warto je opisać. Może dla kogoś będzie to właśnie tym jedynym remedium na bolączki (dotyczą one głównie Heroes of the Strom!).
  • Zmienić, jakość dźwięku w grze – Trzeba ją ustawić na Średnią (Medium) lub Niską (Low). Ci, którym ten sposób pomógł tłumaczą to faktem, że gra nie do końca radzi sobie z tym, że w komputerze są dwie lub więcej kart dźwiękowych. Ja spełniałem ten warunek, ponieważ mój blaszak ma dwie karty. Jedną na płycie głównej a drugą na karcie graficznej. Jednak problem nie ustąpił po zastosowaniu tego sposobu. Co było w sumie do przewidzenia, bo karta dźwiękowa na karcie graficznej aktywna jest tylko podczas używania portu HDMI a ja używam port DVI.
  • Wymusić używanie wszystkich rdzeni procesora – to rozwiązanie spotykałem głównie à propos Starcrafta, jednak przewinęło mi się raz czy dwa na forach Heroes of the Strom. Aplikacja niby nie miała robić użytku ze wszystkich rdzeni procesora. U mnie się to nie sprawdziło, ponieważ gra domyślnie używała wszystkich 4 rdzeni. Jednak, aby sprawdzić czy gra robi dobry użytek z Twojego procesora wykonaj następujące kroki (instrukcje dla Windows 7):
    • Uruchom grę i daj jej się załadować
    • Zminimalizuj grę (Alt+Tab lub klawisz Windows na klawiaturze)
    • Uruchom menadżera zadań (kliknij prawym klawiszem na pasek i wybierz „Uruchom Menadżera zadań
    • Zobaczysz tam Heroes of the Strom / Starcraft. Kliknij na niego prawym klawiszem myszki i wybierz „przejdź do procesu”. Przejdziesz wtedy do zakładki procesy, a odpowiedni proces zostanie od razu zaznaczony. Kliknij na niego prawym przyciskiem myszy i wybierz opcje „Ustaw koligacje…”. W okienku, które Ci wyskoczy zaznacz (o ile już nie są zaznaczone) po kolei wszystkie rdzenie. Możesz też na samej górze zaznaczyć pierwszy checkbox, aby od ręki powiedzieć, że gra ma używać wszystkich rdzeni.
  • Dezaktywować drugą kartę graficzną – powód ten sam, co w przypadku, jakości dźwięku. Produkcja miała nie radzić sobie z faktem, że w systemie jest więcej niż jedna karta graficzna i okazjonalnie źle wybierać procesor graficzny. Ja mam w systemie dwie karty graficzne, mojego już wysłużonego GeForce GTX 560 TI oraz Intel Graphic HD 3000, który jest wbudowany w procesor. Ta solucja wymagała trochę dłubania i zastanowienia się. Zacznę od najważniejszego faktu – w przypadku mojej drugiej karty (Intel) nijak jej nie mogę wyłączyć. Jest częścią składową procesora i nie ma możliwości „odłączenia” go od reszty jednostki centralnej, chyba, że płyta główna nie obsługuje jednostek graficznych wbudowanych w procesor. I oczywiście w tym momencie pomyślałem, że w końcu znalazłem powód. Szybko jednak się zreflektowałem, iż coś mi nie pasuje. Mimo tego, że mój osprzęt ma już ładnych parę lat na karku to nie tak dawno zmuszony byłem wymienić płytę główną, ponieważ w poprzedniej uszkodziły mi się dwa sloty na pamięć RAM. Wówczas grałem w Starcraft, o którym już wspominałem, że miał te same objawy. Jednak! Ówczesna płyta główna nie miała właśnie obsługi grafiki w procesorze. Uznałem, że jest to wystarczający powód, aby spróbować szukać dalej rozwiązania. Jeżeli myślisz, że to być może jest antidotum na problemy związane z rozgrywką, to sprawdź konfiguracje systemu. Odsyłam już do google, które pomoże znaleźć wszelkie potrzebne szczegóły
  • Porządnie wyczyścić komputer (nie, nie dysk C, tylko fizycznie) – Problem jasny jak słońce, komputer się przegrzewa. Ja wiosenne porządki zrobiłem (trochę za dużo powiedziane, bo to akurat moja dziewczyna konserwuje u nas sprzęt), nie pomogło, ale warto mieć na uwadze, aby raz na jakiś czas dać naszemu blaszakowi małą dozę miłości i zadbać o niego. Na pewno wtedy się odpłaci sprawniejszą pracą i cichszym działaniem.
  • Problemy dotyczące sieci i połączenia do serwerów Blizzarda – Ciekawa koncepcja, która bardzo dobrze wpasowała się do opisywanego problemu – tak jak pisałem wcześniej problem występował tylko podczas rozgrywek online. W tym wypadku należy sprawdzić, czy pakiety podczas podróży do serwerów Śnieżycy nie błądzą gdzieś w czeluściach Internetów. Jest cały poradnik przygotowany przez firmę i do niego odsyłam. W przypadku zauważenia nieprawidłowości zalecam utworzenie tematu na oficjalnym forum gry oraz skontaktowaniem się z dostawcą Internetu w celu rozwiązania problemu. U mnie, oczywiście wszystko było picuś glancuś.
  • Ostatnim pomysłem, na który trafiłem był wpis (i to oficjalny), że gra nie radzi sobie z Intel Turbo Boost (technologią, która dynamicznie przetaktowuje procesor, aby optymalnie dopasować do aktualnego obciążenia). Te opcje wyłącza się w biosie, ale żeby poznać dokładne instrukcje jak (i czy Twój procesor/płyta główna wspiera tą technologię) to polecam już poszukać informacji w wyszukiwarce. U mnie, niestety wyłączenie tej opcji nie zrobiło najmniejszej różnicy. 
Droga to rozwiązania: Czas płynną, a ja nadal szukałem leku na tą dolegliwość. W czasie wertowania różnych for internetowych poznałem przydatny skrót klawiszowy Ctrl+Alt+F. W przypadku Heroes of the Storm wyświetla on informacje na temat temperatury procesora graficznego, FPS’ów oraz opóźnienia (pingu). To już był niewielki krok na przód, bo przy okazji zauważyłem, że w monecie pojawienia się lagu ukazuje się dodatkowa informacja – „internet spikes/min”. Wartość rosła wraz z zwiększającą się częstotliwością opóźnień, które natomiast wynikały z faktu, że rozgrywka stawała się coraz bardziej zacięta. Powoli zaczęło coś mi świtać w głowie. Informacja, która się pojawiała ewidentnie wskazywała na to, że gra ma problemy z połączeniem (przynajmniej ja tak to rozumiałem). A jak już wspominałem wcześniej, badania trasy pakietu nie wykazały żadnych nie prawidłowości. Co więcej, gry MMORPG takie jak Rift czy World of Warcraft dawały mi jasno do zrozumienia, że mój ping jest bardzo dobry – średnio, mniej więcej ustanawia się na wartościach z przedziału 30-40. A jednak, problem występował. W przejawie rozpaczy stwierdziłem, że może warto spróbować zmienić ustawienia graficzne na najniższe – i to mogło być rozwiązanie moich problemów. Ale ja jestem niecierpliwy. Problem nie rozwiązał się od razu, a ja zirytowany poszedłem spać. Następnego dnia dałem jeszcze jedną szanse temu pomysłowi, ale teraz dając chwile też, aby zobaczyć, co się dzieje. I udało się, wartości „internet spikes/min” spadały, by w końcu całkowicie zniknąć a gra już do końca meczu nie powodowała większych utrudnień.

Rozwiązanie: Okazało się banalnie proste, a i przy okazji dla mnie trudne do przełknięcia. Heroes of the Strom tak samo jak Starcraft odpala mi się domyślnie na ustawieniach graficznych Ultra i to była przyczyna problemu. Grzebiąc chwile w ustawieniach znalazłem te, które powodują (przynajmniej u mnie) lagi. Był to Post-Processing oraz AntyAliasing, zmniejszenie tego pierwszego i wyłączenie drugiego pozwoliło mi zachować wysokie ustawienia (a gra jest ładna, dlatego warto) i prowadzić komfortową rozgrywkę. To, co mnie boli, to fakt, że moja niegdyś niesamowita karta już jest niczym dziadzia. Czemu jednak tryb offline działa płynnie, a te problemy zdarzają się tylko podczas rozgrywek online? Wydaje mi się, że to chodzi o kwestie związaną z przetwarzaniem danych – karta graficzna nie nadążała za pakietami internetowymi. Może nie dosłownie, ale po prostu za wolno generowała obraz, związku z tym gra musiała czekać na nią i pojawiał się lag internetowy. Oczywiście, to tylko moje domysły.

Swoją drogą, przy większych akcjach na ekranie nadal mi leciutko rwie ekran, ale wcześniej miałem wartości „internet spikes/min” powyżej 10. Teraz, to najczęściej jest 0 (yey!) w porywach do maks 3, ale to bardzo, bardzo rzadko.

poniedziałek, 9 marca 2015

Battlefield Hardline oraz Maxis a Electronic Arts



Kto nie zna EA? Wielka korporacja, niczym fabryka wypluwająca masę tytułów na wszystkie możliwe rynki elektronicznej rozrywki. Zalewają je niekończącym się potopem produkcji, których jakość można czasami kwestionować. A temu potopowi towarzyszy tsunami w postaci nieskończonej fali wszelakiej maści DLC. Firma zaszczytnie piastuje z roku na roku pozycje najgorszej w branży, ale na horyzoncie widać ciężki bój o tron z Ubisoft'em. Ale Elektronicy wiedzą jakiej broni użyć, aby zmieść z powierzchni ziemi uzurpatorów do tronu.




Mimo, że rok jeszcze młody, to korporacja zdążyła już dwa razy rozsierdzić graczy. Battlefield: Hardline, najnowsza produkcja studia Visceral Games (znanego głównie z serii Dead Space) już majaczy na horyzoncie, ale biada temu, kto myśli, że za grę przyjdzie mu zapłacić raz. Mowa tu o usłudze Premium, której cena jest taka sama jak gra, do której ją wykupujemy. Oczywiście, Ci, którzy się skuszą dostają czasową wyłączność na 4(!) zapowiedziane już rozszerzenia, możliwość noszenia masek i customizacji broni w rozgrywce online. Do tego dochodzi doświadczenie razy 2 i szereg pomniejszych usług jak na przykład pierwszeństwo w kolejkach logowania czy ekskluzywne turnieje. Zasadniczo, kupując samą produkcje bez nieobowiązkowej usługi dostajemy surowy acz grywalny produkt, z którego wycięto co lepsze smaczki. Czy to jest złe? Nie. Czy to jest wredne? Tak. Uważam, że to jest po prostu zdzieranie kasy z użytkowników, aby na jednym tytule zarobić dwa razy. W tej kwestii mam do powiedzenia (napisania?) tylko jedno - Electronic Arts może spokojnie przemianować się na DLC Arts i tak każdy by wiedział o kogo chodzi.

Jednak nie samym BF'em człowiek żyje. Kto nie zna Sims'ów albo SimCity? Te produkcje studio Maxis rozwija od ubiegłego milenium, osiągając w gatunku symulacji mistrzostwo. Wróć, rozwiało bo świat obiegła informacja, że studio zostało rozwiązane. Przykra to wiadomość dla wszystkich fanów symulacji miast i życia, ale nie ma co szukać alternatyw. Następne kontynuacje/dodatki/DLC/usługi (niepotrzebne skreślić) będą nadal pojawiać się na rynku. Nawet jeżeli drogi ich twórców brutalnie się rozeszły. Korporacja znana jest z tego, że daje developerom mało kredytu - nawet jeśli na koncie mają kilka świetnych produkcji, a tylko dwie najnowsze były średnie to jest to dobry powód, aby studio zamknąć. Tak było w przypadku Maxis, ale i Bullfroga (Dungeon Keeper), Westwood Studios (Command & Conquer) i Pandemic (Mercenaries), których też Elektronicy odcięli od zasilania. Podejście bardzo rygorystyczne i zimne. 

Ja nie jestem ani ich wrogiem, ani ich fanem. Nie mam też na celu mówić, że jest EA najgorszym złem dostępnym na tym świecie. Od jakiegoś czasu próbują ocieplić swój wizerunek rozdając gry za darmo w swoim systemie elektronicznej dystrybucji Origin (i nawet rozdają duże produkcje, w zeszłym roku można było zgarnąć Battlefield 3), a obsługa klienta stoi na wysokim poziomie (subiektywnie, nigdy nie miałem problemów z ich pomocą techniczną) a tytuły wydawane pod ich szyldem w najgorszym wypadku są tylko średnie. Tylko, że z jednej strony próbują zdobyć uznanie wśród graczy a z drugiej mają wciśnięte gdzie się da płatne DLC. Tym bardziej nie zaskarbią sobie sympatii graczy zamykając studio, które odcisnęło się w historii elektronicznej rozrywki.