czwartek, 8 marca 2012

Gry nieznane - Orcs Must Die!

W tym cyklu recenzji będę omawiał gry, które nie są znane szerzej publiczności, a którym naprawdę warto poświęcić chwilę swojego czasu.

W dzisiejszym wydaniu - "Orcs Must Die!".

Główny bohater gry.

Starzy wyjadacze gier, szczególnie ci, którzy lubują się w gatunkach typu Real Time Strategy (RTS) pewnie kojarzą studio Ensemble Studios, twórców kultowej serii gier Age of Empires. Przestało ono istnieć w 2009 roku, kiedy zostało zamknięte przez Microsoft, zresztą zaraz po wydaniu ich najmłodszego dziecka - Halo Wars. W lutym 2009 roku założyciel Ensemble Studios, Tony Goodman, wraz z swoimi współpracownikami założył nowe, niezależne studio - Robot Entertainment, które zdążyło do dzisiaj wydać 3 gry, w tym Age of Empires Online. Ale nie o tej grze będzie teraz mowa – na tapecie ląduje zwariowane (i udane) połączenie gry akcji i gry strategicznej typu Tower Defense, czyli Orcs Must Die!.



Połączenie idealne – czyli mechanika gry!
Grywalność w grach jest bardzo ważna – można stworzyć naprawdę piękną grafikę, dodać świetną ścieżkę dźwiękową i oryginalną fabułę, ale jak nie będzie dobrej grywalności, to gra zostanie zjedzona przez recenzentów. Nie zostawią oni suchej nitki na grze. Na szczęście nie dotyczy to omawianego przeze mnie tytułu – Śmierć orkom! posiada grywalność, jakiej brakuje wielu wysokobudżetowym produkcjom.

Na początku nie byłem przekonany do tej mechaniki, z nieufnością uruchamiałem grę, wiedząc, że jest to hybryda gry akcji TPP i strategii. Oj, srogo się myliłem, gra mnie po prostu wessała w swój fikcyjny świat. Stawianie śmiercionośnych pułapek jest przemyślane, proste i przyjemne. Nie ma tutaj niedomówień. Kampania jest podzielona na mapy, a mapy na tury, podczas których z zniszczonych wrót wylewają się orkowie, którzy chcą dotrzeć do szczelin – jak ork wbiegnie to niej, to tracimy punkty szczelin, a jak będziemy mieć ich zero, to przegrywamy mapę. Proste. Zaczynając grę to my decydujemy, kiedy jesteśmy gotowi na atak – mamy nieograniczony czas na przemyślane rozłożenie poszczególnych pułapek, ogranicza nas tylko ilość pieniędzy, które zdobywamy radośnie eliminując wrogów. Ustawianie niespodzianek dla orków ułatwia nam linia, która pokazuje nam, jak będą biegli nasi przeciwnicy. Kiedy jesteśmy już gotowi, aby przyjąć na siebie uderzenie orków, naciskamy spację i następuje zwolnienie blokady. Prócz pułapek mamy także naszego bohatera, który, będąc magiem bitewnym, uzbrojony jest w kuszę, włócznie i całą masę zabójczych czarów. Więc, jeśli któryś z orków okaże się na tyle sprytny albo chociaż wytrwały, aby przeżyć wszystkie przygotowane dla niego niespodzianki, to możemy go dobić własnoręcznie. Kiedy uda nam się wybić całą falę, to dostajemy klika sekund, aby szybko dodać nowe pułapki lub się wyleczyć. Nasz bohater ma pasek życia i many. Życie możemy zregenerować przebywając blisko szczeliny lub zbierając flaszki z życiem, które tu i ówdzie porzucają martwi wrogowie, a mana regeneruje się na bieżąco. Kiedy nasz mag zostanie zabity, odradza się obok szczeliny, ale kosztem cennych punktów szczelin.

Sam początek mapy, na zdjęciu szczelina.


Do eksterminacji orków dano nam masę narzędzi – od prostych pułapek, z których wysuwają się kolce, po pułapki, które od razu anihilują nieszczęśnika. Po za tym, mamy też tkaczki, czyli czarownice, które podwyższają nasze statystki (np. silniejszy atak). Gra posiada pewne smaczki dla dorosłych, o ile tak można powiedzieć. Orkowie, podczas śmierci, szczególnie przy tych bardziej widowiskowych pułapkach rozczłonkowują się – nie, nie jest to ani krwawe, ani obrzydliwe, raczej jest parodią. Jednak, jeśli komuś to przeszkadza, bądź zjadł sowity obiad i nie chce ryzykować, to można to wyłączyć w opcjach gry. Oczywiście są także opcje społecznościowe – rankingi, gdzie możemy się mierzyć z innymi graczami na ilość punktów, jakie zdobyliśmy na poszczególnych mapach.

Cel-Shading, czyli jak połączyć grafikę i klimat gry.
Wydaje mi się, że pomysł twórców, aby użyć w tej produkcji rysunkowej grafiki, był strzałem w dziesiątkę. Nie mniej, twórcy poskąpili nam zaawansowanych ustawień graficznych – w opcjach znajdziemy jedynie ustawienia dotyczące rozdzielczości i pasek dedykowany szczegółowości grafiki, który przy okazji reguluje też MSAA. Tyle. Żadnych dodatkowych elementów. Nie jest to jak wada, jako taka – prawdopodobnie było to świadomym zabiegiem twórców. Zdawali oni sobie sprawę, że typowy gracz niedzielny nie potrzebuje ogromu opcji – choć ten tytuł jest wstanie zapewnić parę godzin dobrej rozgrywki maniakom gier. Gra, jak na nasze czasy, nie ma dużych wymagań – nawet udało mi się uruchomić ją na moim leciwym laptopie, choć kłóciłbym się czy by dało się grać. Za to ma moim "blaszaku" gra działała aż miło. Wracając do grafiki, jak już wspomniałem, świetnie wpasowuje się w klimat gry. Ba! dodaje jej uroku. Animacje postaci są płynne, modele wykonane porządnie, kolory raczej stonowane. Moim zdaniem, lokacje mogłyby być trochę bardziej dopracowane – jakieś obrazy na ścianach, więcej posągów, ale i tak nie jest źle. Warto tutaj wspomnieć o przerywnikach, które opowiadają fabułę – nie są one renderowane na silniku gry, są to komiksowe, statyczne obrazy, przy "akompaniamencie" głosu lektora. Moim zdaniem dobry pomysł, dodaje grze takiego komiksowego smaczku.

Animacje, które wprowadzają nas w fabułę.




Dźwięk a spolszczenie gry.
Zacznijmy od muzyki w grze – jest. Nie przeszkadza, nie irytuje, mimo iż jest to tak naprawdę jeden, ten sam podkład muzyczny, który jest odgrywany podczas natarcia orków.  A teraz co do spolszczenia gry – no jak dla mnie klasa, jest to pełna polska wersja językowa. Nie mogę nigdzie znaleźć informacji o aktorach, którzy podłożyli głos, ale moim zdaniem spisali się świetnie. Przyjemnie się słucha tekstów głównego bohatera. Po pierwsze, nie są wypowiadane na siłę, po drugie, są śmieszne a po trzecie są dopasowane do bohaterów. Nawet biedni orkowie, w trakcie swoich agonii w pozostawionych przez nas pułapkach, wypowiadają śmieszne teksty, na czele z "Jak to nie ma lodów?". Główny bohater rzuca także tekstami znanymi z internetu ("Ale urwał"). Nawet typowy head-shot został zamieniony na "główka", który wyświetla się, kiedy uda nam się z kuszy trafić orka w głowę.

Pełna polonizacja!
Fabuła.
Jak już wcześniej pisałem, fabuła jest opowiadana w przerywnikach. Jest ona na swój sposób ciekawa. Ogólnie, w tym tytule mamy przedstawiony odwieczny konflikt magów bitewnych chroniących szczeliny, przed orkami. Grę zaczynamy w momencie, kiedy nasz mentor, walcząc z orkami, poślizgnął się na ich krwi i uderzając głową o schody – umarł. Wtedy jego miejsce zajmuje jego uczeń, który nie grzeszy inteligencją, o czym się przekonamy w trakcie kampanii. Nasz martwy już mentor przyjmuję rolę narratora. I tak zaczynamy walkę w poszczególnych zamkach, broniąc szczelin przed orkami. Fabuła posiada pewien ciekawy zwrot, ale o nim warto dowiedzieć się samemu.


Suma sumarum.
Jak dla mnie tytuł bardzo dobry. O grze usłyszałem po raz pierwszy na tvgry.pl, dość szybko o niej zapomniałem. Później, nadarzyła się okazja, aby spróbować tą grę, bo była przeceniona na Steam. Kupiłem i nie żałowałem, przeszedłem ją na jednym wdechu. Gra świetna dla niedzielnego gracza, który będzie raz na jakiś czas przechodził pojedynczą mapę, jaki i dla rasowych graczy, chcących walczyć w rankingach.

Ubranie bohatera w grze jest z DLC, w podstawowej wersji gry ma on inną "skórkę".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz