W tym cyklu
recenzji będę omawiał gry, które nie są znane szerzej publiczności, a którym
naprawdę warto poświęcić chwilę swojego czasu.
W
dzisiejszym wydaniu - "Orcs Must Die!".
Główny bohater gry. |
Starzy wyjadacze gier, szczególnie ci, którzy lubują
się w gatunkach typu Real Time Strategy (RTS) pewnie kojarzą
studio Ensemble Studios, twórców kultowej serii gier Age of Empires.
Przestało ono istnieć w 2009 roku, kiedy zostało
zamknięte przez Microsoft, zresztą zaraz po wydaniu ich najmłodszego
dziecka - Halo Wars. W lutym 2009 roku założyciel Ensemble Studios, Tony
Goodman, wraz z swoimi współpracownikami założył nowe, niezależne studio - Robot
Entertainment, które zdążyło do dzisiaj wydać 3 gry, w tym Age of
Empires Online. Ale nie o tej grze będzie teraz mowa – na tapecie ląduje
zwariowane (i udane) połączenie gry akcji i
gry strategicznej typu Tower Defense, czyli Orcs
Must Die!.
Połączenie
idealne – czyli mechanika gry!
Grywalność w grach jest bardzo ważna – można stworzyć
naprawdę piękną grafikę, dodać świetną ścieżkę dźwiękową i oryginalną fabułę,
ale jak nie będzie dobrej grywalności, to gra zostanie zjedzona przez
recenzentów. Nie zostawią oni suchej nitki na grze. Na szczęście nie dotyczy to
omawianego przeze mnie tytułu – Śmierć orkom! posiada grywalność, jakiej
brakuje wielu wysokobudżetowym produkcjom.
Na początku nie byłem przekonany do tej mechaniki, z
nieufnością uruchamiałem grę, wiedząc, że jest to hybryda gry akcji TPP i
strategii. Oj, srogo się myliłem, gra mnie po prostu wessała w swój fikcyjny
świat. Stawianie śmiercionośnych pułapek jest przemyślane, proste
i przyjemne. Nie ma tutaj niedomówień. Kampania jest podzielona na mapy, a
mapy na tury, podczas których z zniszczonych wrót wylewają się orkowie, którzy
chcą dotrzeć do szczelin – jak ork wbiegnie to niej, to tracimy punkty
szczelin, a jak będziemy mieć ich zero, to przegrywamy mapę. Proste. Zaczynając
grę to my decydujemy, kiedy jesteśmy gotowi na atak – mamy nieograniczony czas
na przemyślane rozłożenie poszczególnych pułapek, ogranicza nas tylko ilość
pieniędzy, które zdobywamy radośnie eliminując wrogów. Ustawianie niespodzianek
dla orków ułatwia nam linia, która pokazuje nam, jak będą biegli nasi
przeciwnicy. Kiedy jesteśmy już gotowi, aby przyjąć na siebie uderzenie orków,
naciskamy spację i następuje zwolnienie blokady. Prócz pułapek
mamy także naszego bohatera, który, będąc magiem bitewnym, uzbrojony jest w
kuszę, włócznie i całą masę zabójczych czarów. Więc, jeśli któryś z orków okaże
się na tyle sprytny albo chociaż wytrwały, aby przeżyć wszystkie przygotowane
dla niego niespodzianki, to możemy go dobić własnoręcznie. Kiedy uda nam się
wybić całą falę, to dostajemy klika sekund, aby szybko dodać nowe
pułapki lub się wyleczyć. Nasz bohater ma pasek życia i many. Życie możemy
zregenerować przebywając blisko szczeliny lub zbierając flaszki z życiem, które
tu i ówdzie porzucają martwi wrogowie, a mana regeneruje się na bieżąco. Kiedy
nasz mag zostanie zabity, odradza się obok szczeliny, ale kosztem cennych
punktów szczelin.
Sam początek mapy, na zdjęciu szczelina. |
Do eksterminacji orków dano nam masę narzędzi – od
prostych pułapek, z których wysuwają się kolce, po pułapki, które od razu
anihilują nieszczęśnika. Po za tym, mamy też tkaczki, czyli czarownice, które podwyższają nasze statystki (np. silniejszy atak). Gra posiada pewne smaczki dla dorosłych, o ile
tak można powiedzieć. Orkowie, podczas śmierci, szczególnie przy tych bardziej
widowiskowych pułapkach rozczłonkowują się – nie, nie jest to ani krwawe, ani
obrzydliwe, raczej jest parodią. Jednak, jeśli komuś to przeszkadza, bądź zjadł
sowity obiad i nie chce ryzykować, to można to wyłączyć w opcjach gry.
Oczywiście są także opcje społecznościowe – rankingi, gdzie możemy się mierzyć
z innymi graczami na ilość punktów, jakie zdobyliśmy na poszczególnych mapach.
Cel-Shading, czyli jak połączyć grafikę i klimat gry.
Wydaje mi się, że pomysł twórców, aby użyć w tej
produkcji rysunkowej grafiki, był strzałem w dziesiątkę. Nie mniej,
twórcy poskąpili nam zaawansowanych ustawień graficznych – w opcjach
znajdziemy jedynie ustawienia dotyczące rozdzielczości i pasek dedykowany szczegółowości
grafiki, który przy okazji reguluje też MSAA. Tyle. Żadnych dodatkowych
elementów. Nie jest to jak wada, jako taka – prawdopodobnie było to świadomym zabiegiem
twórców. Zdawali oni sobie sprawę, że typowy gracz niedzielny nie potrzebuje
ogromu opcji – choć ten tytuł jest wstanie zapewnić parę godzin dobrej
rozgrywki maniakom gier. Gra, jak na nasze czasy, nie ma dużych wymagań – nawet
udało mi się uruchomić ją na moim leciwym laptopie, choć kłóciłbym się czy by
dało się grać. Za to ma moim "blaszaku" gra działała aż miło.
Wracając do grafiki, jak już wspomniałem, świetnie wpasowuje się w klimat gry.
Ba! dodaje jej uroku. Animacje postaci są płynne, modele wykonane porządnie,
kolory raczej stonowane. Moim zdaniem, lokacje mogłyby być trochę bardziej
dopracowane – jakieś obrazy na ścianach, więcej posągów, ale i tak nie jest
źle. Warto tutaj wspomnieć o przerywnikach, które opowiadają fabułę – nie
są one renderowane na silniku gry, są to komiksowe, statyczne obrazy, przy
"akompaniamencie" głosu lektora. Moim zdaniem dobry pomysł, dodaje
grze takiego komiksowego smaczku.
Animacje, które wprowadzają nas w fabułę. |
Dźwięk a spolszczenie gry.
Zacznijmy od muzyki w grze – jest. Nie przeszkadza,
nie irytuje, mimo iż jest to tak naprawdę jeden, ten sam podkład muzyczny,
który jest odgrywany podczas natarcia orków. A teraz co do spolszczenia
gry – no jak dla mnie klasa, jest to pełna polska wersja językowa. Nie mogę
nigdzie znaleźć informacji o aktorach, którzy podłożyli głos, ale moim zdaniem
spisali się świetnie. Przyjemnie się słucha tekstów głównego bohatera. Po
pierwsze, nie są wypowiadane na siłę, po drugie, są śmieszne a po trzecie są
dopasowane do bohaterów. Nawet biedni orkowie, w trakcie swoich agonii w
pozostawionych przez nas pułapkach, wypowiadają śmieszne teksty, na czele z
"Jak to nie ma lodów?". Główny bohater rzuca także tekstami
znanymi z internetu ("Ale urwał"). Nawet typowy head-shot
został zamieniony na "główka", który wyświetla się, kiedy uda
nam się z kuszy trafić orka w głowę.
Pełna polonizacja! |
Fabuła.
Jak już wcześniej pisałem, fabuła jest opowiadana w
przerywnikach. Jest ona na swój sposób ciekawa. Ogólnie, w tym tytule mamy
przedstawiony odwieczny konflikt magów bitewnych chroniących szczeliny, przed
orkami. Grę zaczynamy w momencie, kiedy nasz mentor, walcząc z orkami,
poślizgnął się na ich krwi i uderzając głową o schody – umarł. Wtedy jego
miejsce zajmuje jego uczeń, który nie grzeszy inteligencją, o czym się
przekonamy w trakcie kampanii. Nasz martwy już mentor przyjmuję rolę narratora.
I tak zaczynamy walkę w poszczególnych zamkach, broniąc szczelin przed
orkami. Fabuła posiada pewien ciekawy zwrot, ale o nim warto dowiedzieć się
samemu.
Suma sumarum.
Jak dla mnie tytuł bardzo dobry. O grze usłyszałem po
raz pierwszy na tvgry.pl, dość szybko o niej zapomniałem.
Później, nadarzyła się okazja, aby spróbować tą grę, bo była przeceniona na Steam.
Kupiłem i nie żałowałem, przeszedłem ją na jednym wdechu. Gra świetna dla
niedzielnego gracza, który będzie raz na jakiś czas przechodził pojedynczą
mapę, jaki i dla rasowych graczy, chcących walczyć w rankingach.
Ubranie bohatera w grze jest z DLC, w podstawowej wersji gry ma on inną "skórkę".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz