niedziela, 1 listopada 2015

Zachiało mi się pograć w CS:GO

Po długiej przerwie pobrałem, uruchomiłem, w dupę dostałem.

Odpaliłem mecz, przez połowę nie wiedziałem co się dzieje i ginąłem, a przez drugą tylko ginąłem od celnych headshotów camperów. Swoją drogą, lata świetlne minęły odkąd grałem w jakiegokolwiek Counter Strike i z smutkiem stwierdziłem, że nawet już map nie pamiętam. Nie mówiąc już o tym, że mi w ogóle nie szło.Nawet nie mogę tutaj skłamać - gwałcili mnie tam jak chcieli, ale na pocieszenie powiem, że still better love story than Twilight. Ale nie to było najgorsze, oj nie... tylko Niemcy, nie Rosjanie, tylko Niemcy na czacie głosowym! Nawet ich śmiech był jak strzał z kałasznikowa.

Prawdziwym pytaniem jest, czy spróbuje jeszcze raz? Jasne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz